ewa maria, 2018-07-19 19:18:39
https://youtu.be/9sflxflGRSw
ewa maria, 2018-07-19 10:53:31
Wszystko to, co moim trudem i znojem było... smutkiem i ciężarem... zmaganiem, bezsilnością i trwogą... zdejmowałeś Panie z barek moich natychmiast, kiedy przygnieść i w rozpaczy zatopić mnie miały. Ulga... przeogromna ulga... To ją najbardziej pamiętam... I własną lekkość... jakby kilkucentymetrowe unoszenie się stóp nad ziemią i głowę zatopioną w słodyczy serca Twego.
Tak Jezu, jak jagnię nosisz mnie na swej piersi...
i łagodnie prowadzisz. Tyś "...jak orzeł, co gniazdo swoje ożywia, nad pisklętami swoimi krąży,
rozwija swe skrzydła i bierze je,
na sobie samym je nosi..."
Jakże pragnę byś i Ty odpoczął... noszę Cię więc w swoim sercu, tęskniąc za słodyczą w Eucharystii ukrytą. Przebacz mi Najmilejszy, tę moją durną "niespójność"...
Jolanta, 2018-07-19 08:27:08
Jeśli naprawdę kocham, bez trudu pojmę, czym jest to słodkie i lekkie jarzmo Chrystusa. Bez wahania podejmę się trudów dla kogoś, nawet takich, jakich nie podjęłabym się dla siebie.
., 2018-07-19 08:06:08
Pokrzepienie Jezusa nie polega się na empatii, dobrym spojrzeniu, życzliwym słowie, wsparciu w działaniu. On bierze moje utrudzenie, jarzmo codzienności na siebie. Stąd doświadczenie lekkości i słodyczy, takiego wewnętrznego stanu, w którym, gdy kolejny krok zdaje się nie do zrobienia, pojawia się siła nie wiadomo skąd (a przecież wiadomo:) na kolejne kilometry, świeżość i kreatywność. Kończę dziesiąty i ostatni etap generalnych remontów (tynki, podłogi, wymiana instalacji...), co roku w wakacje po małej części (pieniądze i czas). Jestem pewna, że mój INŻYNIER zaprojektował i nie tyko nadzorował, ale wykonywał prace. Gdy brakowało kompetentnych pracowników i wszystko się "sypało" zawsze pojawiał się Ktoś, kto ratował sytuację, Ktoś wprost od Niego.
Grzegorz, 2018-07-19 07:47:00
Amen. Dźwigać zmarłego jest trudem, nieść Zmartwychwstałego jest Radością. Dziękuję Ojcze Michale. Ave Maria, Causa Nostrae Laetitiae!
czciciel, 2018-07-18 22:28:44
Jesteśmy spod znaku Baranka .Jezus nas niesie czule na nas patrząc , jesteśmy bezpieczni bo ON nas kocha a my Jego . Czy trzeba cokolwiek więcej gdy niesieni przez Niego Jemu ufamy ? bo gdy się tak do końca i bezgranicznie kocha , powierzając swoją Duszę i Ciało , tak jak syn Abrahama , to nawet ofiara miła być może ... Dziękuję Tobie Jezu , żeś za nas się ofiarował Ojcu jako Baranek Ofiarny ...
lucy, 2018-07-18 22:16:04
...gdy jest się utrudzonym codziennym, powszednim jarzmem można z nim pójść do przyjaciela, lekarza, można uciec w samotność... można też zanieść codzienność do Jezusa, dotknie, zrozumie, powie prawdę czasem trudną do serca... na nowo postawi życie na właściwym szlaku -
wcale nie łatwiejszym, ale najprawdziwszym i pięknym...
skąd to wiem?... wczoraj byłam, doświadczyłam...
wiem jak lekki, inny potrafi być mój ciężar gdy jestem z NIM, Jego obecność, Miłość... robi różnicę :) dzięki o. Michale:) błogosławionego dnia:)